top of page
Post: Blog2 Post

OMAN - 6 DNIOWY PLAN PODRÓŻY.

Oman

Oman w 6 dni? Czy warto jechać na tak krótko? Moim zdaniem TAK. Choć na zwiedzanie Omanu mieliśmy zaledwie 6 dni, a właściwie 5, to i tak udało nam się w tym czasie całkiem sporo zobaczyć. Oczywiście zostało nam jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia, które zostawiliśmy na następną wizytę w tym bliskowschodnim kraju.


Oman to pięknie położone państwo arabskie, rozciągnięte pomiędzy pasmem gór, a oceanem. Jestem pewna, ze każdy znajdzie tam coś dla siebie: od niesamowitych miast i fortów, przez przepiękne dziewicze, białe plaże, zachwycające góry i kaniony, aż po zapierające dech krajobrazy. Z perspektywy czasu uważam, że 7-14 dni są optymalnym czasem na poznanie najciekawszych miejsc w Omanie. Mam nadzieje, że nasz plan podróży pomoże Wam zaplanować niezapomniane wakacje w Omanie.


Oman w 6 dni - plan podróży

DZIEŃ 1 Przylot do Muskatu

Do Omanu (Muskat) przylecieliśmy liniami lotniczymi Wizzair z Abu Dhabi o 18:50. Na szczęście wszystkie formalności poszły nam bardzo sprawnie i szybko. Choć na koniec nie obyło się bez małych komplikacji. Okazało się, że do Omanu nie można wwozić dronów i nasz został zarekwirowany na lotnisku. Mogliśmy go odebrać dopiero przy wylocie z Omanu. Cała sytuacja choć była lekko stresująca, nie zajęła nam dłużej niż 30 minut, a przy tym obsługa była bardzo pomocna i przyjazna, tłumacząc w prosty sposób jak cała procedura wygląda. Po otrzymaniu kwitka z potwierdzeniem do obioru drona, udaliśmy się do puntu gdzie kupiliśmy kartę sim do telefonu z dostępem do lokalnego internetu. A także odebraliśmy z wypożyczalni auto. Załatwienie formalności zajęło nam około 30 minut.


Z racji, że w Muskacie wylądowaliśmy późnym popołudniem nie mieliśmy w planach zwiedzania. Pojechaliśmy jedynie na kolację do restauracji, a następnie do hotelu aby odpocząć po podróży i zebrać siły na kolejne dni.

Nocleg: Al Murooj Grand Hotel - Muskat


DZIEŃ 2 Muskat - Bimmah Sinkhole - Wadi Al Arbeieen

Pierwszy przystanek na naszej trasie Wielki Meczet Sułtana Qaboosa w Muskacie. Nie bez powodu wybraliśmy się tam z rana. Meczet dla zwiedzających jest czynny tylko od 8:00 do 11:00, od soboty do czwartku, w piątki jest zamknięty. Meczet wielki jest nie tylko z nazwy! Jest on największą w Omanie i trzecią co do wielkości tego typu budowlą na świecie. Kompleks powstał na olbrzymiej powierzchni, bo aż 416 tys. metrów kwadratowych. Jest otoczony przepięknie zaprojektowanymi terenami zielonymi. W jego czterech rogach wznoszą się 45 metrowe minarety, z których pięć razy dziennie słychać śpiew Muezina nawołującego wyznawców islamu do modlitwy. Krużganki na głównym dziedzińcu po których można spacerować godzinami, są pięknie zdobione dekoracjami charakterystycznymi dla islamu (motywami roślinnymi, figurami geometrycznymi i wersetami Koranu). To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych meczetów i obowiązkowy punkt do odwiedzenia w Omanie. Więcej na temat Wielkiego Meczetu Sułtana Qaboosa przeczytasz TUTAJ.

Oman

Z Wielkiego Meczetu kierujemy się do Bimmah Sinkhole. To chyba najbardziej znana „dziura w ziemi” w Omanie wypełniona morską wodą o niesamowitym turkusowo-zielonym kolorze. Jest on zasługą mieszania się wody słodkiej i słonej (naturalny basen ma podziemny odpływ i zasilany jest wodą morską). Tak naprawdę to olbrzymi lej krasowy, powstały po zapadnięciu się stropu jaskini, w wyniku wymywania przez wody gruntowe skał. To doskonałe miejsce, aby troszkę schłodzić się w upalne dni i popływać w orzeźwiającej wodzie. Należy jednak mieć na uwadze, że jest to park publiczny(w kraju muzułmańskim), więc sugeruje się kąpiel w czymś więcej niż tylko strój kąpielowy(bikini).

Oman

Popołudniu dotarliśmy do pierwszego wadi na naszej trasie. W planach zwiedzania Omanu trzeba uwzględnić choć jedno wadi. W Omanie jest ich cała masa. Oczywiście znajdziecie te bardziej zwyczajne i te bardziej urokliwe. A skoro mowa o wadi to warto wspomnieć co to właściwie jest, bo to określenie jeszcze pojawi się tu kilku krotnie. Wadi to dolina lub suchy wąwóz, które w czasie opadów wypełnia się wodą tworząc długie rzeki. Niezliczone wadi kryją w sobie baseny ze słodką wodą, które stanowią główną atrakcję. Popołudnie i noc spędziliśmy w urokliwym Wadi Al Arbeieen Resort. Obok ośrodka jest dość głęboki naturalny basen, w którym można bezpłatnie popływać kajakami. Do noclegu dodatkowo wykupiliśmy za 7 OMR kolację w ośrodku, spory wybór i pyszne jedzonko. W sumie jest to jedyna opcja na kolacje, gdyż w najbliższej okolicy nie ma sklepów, ani restauracji.

Nocleg: Wadi Al Arbeieen Resort –Wadi Al Arbeieen

Oman

DZIEŃ 3 Wadi Al Arbeieen – Wadi Shab – Wahiba Sands

Trzeci dzień w Omanie rozpoczynamy od śniadania w naszym ośrodku. Muszę przyznać, że poranki w tak urokliwym miejscu, mają swój niepowtarzalny klimat. Ale cóż, pomimo, że miejsce nam się bardzo podoba, to musieliśmy ruszać dalej. Niewątpliwym plusem Wadi Al Arbeieen  było to, że poza nami nie było tam nikogo. Uwielbiamy takie  miejsca. A jako ciekawostkę dodam, że to miejsce kilka lat temu odwiedził książę William podczas podróży do Omanu. Z Wadi Al Arbeieen ruszyliśmy do kolejnego wadi.

Oman

Aby wejść na szlak prowadzący do Wadi Shab musieliśmy przepłynąć łódką na drugą stronę doliny. Przeprawa zajęła zaledwie 5 min i kosztowała 1 OMR (11,5 zł) w obie strony. Łódka kursuje jak tylko pojawiają się chętni więc nie ma obaw, że trzeba będzie stać i czekać, aż zbierze się odpowiednia ilość osób. Po przeprawie łódką najpierw minęliśmy ogrody palmowe i tereny uprawiane przez lokalnych mieszkańców. Następnie czekało nas około 60 min spaceru przez wąwóz. Trasa jest bardzo malownicza i często zatrzymywaliśmy się po drodze żeby zrobić zdjęcia. Szlak nie jest długi, ani wymagający, choć upał potrafi wykończyć. Za to widoki wynagradzają trud i wylane poty. Nawet kilkuletnie dzieci takie jak Lea pokonają go bez problemu. Nie ma opcji poruszania się tam z wózkiem, przy mniejszych dzieciach niezastąpione może okazać się nosidełko lub chusta. Na końcu trasy znajduje się kilka naturalnych basenów, w których można się kąpać. Po obu stronach można się rozłożyć, na skałach i chwilę poopalać lub odpocząć. To wadi wybiera sporo turystów dlatego warto wyruszyć rano i poza weekendem (w Omanie piątki i soboty), aby uniknąć tłumów.

Oman

Na koniec dnia dotarliśmy na pustynię Wahiba Sands, na której spędziliśmy noc. Atrakcją wieczoru oprócz kolacji na pustyni było kino pod gwiazdami , a na nim wyświetlany film „Luca”. Noc na pustyni i poranek to jedno z najpiękniejszych naszych przeżyć w Omanie. To było jedyne tak naprawdę miejsce gdzie przydał nam się samochód z napędem 4x4. Nie ma szans przemieszczać się po pustyni bez samochodu z napędem 4x4. Za to wiele camp’ów oferuje transport z miasteczka znajdującego się na obrzeżach pustyni. W ramach noclegu mieliśmy zapewnioną kolację w naszym campie. Całkiem smaczne jedzenie, choć jak to mówią szału nie było

Nocleg: Sama al Wasil Desert Camp

Oman

DZIEŃ 4 Wahiba Sands – Wadi Bani Khalid - Wahiba Sands

Będąc na pustyni nie mogliśmy rozpocząć inaczej dnia, jak od wchodu słońca obserwowanego z wydm. A te, przy naszym campie były naprawdę imponujące. Choć wdrapanie się na ich szczyt wcale nie było taką prostą sprawą.  Po śniadaniu nigdzie się nie śpieszyliśmy i odpoczywaliśmy przy naszym domku. Przy którym był niewielki taras, a na nim położony dywan i poduchy. Super klimat, a do tego miło i wygodnie. Z czystym sumieniem mogę Wam powiedzieć, że Sama Al Wasil Camp to jedno z najbardziej magicznych miejsc w jakich spaliśmy. No i marznie Leci spełnione, bo przy ośrodku można spotkać wielbłądy. Są na nich organizowane również przejażdżki, ale tym razem na taki rodzaj atrakcji nie zdecydowaliśmy się. Choć udało nam się załapać na krótki spacer w towarzystwie kilku dwugarbnych przyjaciół. Chwilowo opuściliśmy pustynię (choć wrócimy na nią jeszcze na zachód słońca) i ruszyliśmy do kolejnego wadi.

Oman
Oman
Oman

Wadi Bni Khalid to jedno z najpopularniejszych wadi w Omanie. Z racji, że jest to popularne miejsce wśród lokalsów. Przy wejściu do wadi znajdują się znaki informujące o konieczności przestrzegania odpowiedniego ubioru do kąpieli. Pamiętajmy, że Oman jest krajem muzułmańskim, zatem odpowiedni ubiór to wyraz szacunku dla lokalnej kultury. To też dużo bardziej komercyjne wadi, niż poprzednie jakie odwiedziliśmy. Co nie oznacza, ze nie warto tam przyjechać bo miejsce jest niezwykle urokliwe. Przy dużym basenie znajduje się restauracja, w której można czegoś się napić, lub przekąsić. Warto jednak ruszyć dalej szlakiem, który prowadzi  do kolejnych mniejszych zbiorników wody, w których można pływać pomiędzy skałami.

Oman

Popołudniu wróciliśmy ponownie na pustynię, nie mogliśmy sobie odpuścić zachodu słońca, na który dzień wcześniej praktycznie spóźniliśmy się. Szaleństw i zabawy w wielkiej piaskownicy nie było końca. Na noc udaliśmy się do Nizwa, gdzie spędziliśmy noc w bardzo klimatycznym hotelu, zlokalizowanym w zabytkowym budynku.

Nocleg: Nizwa Heritage Inn

Oman

DZIEŃ 5 Nizwa - Al-Hamra - Misfat al Abriyyin

Piąty dzień w Omanie rozpoczynamy od zwiedzania Nizwy. To największe miasto w okolicach gór Al-hadżar, oraz dawana stolica Omanu, leżąca na północy kraju w bardzo strategicznym miejscu, bo na przecięciu szlaków łączących północ z południem, oraz wschód z zachodem. Spacerując po uliczkach Nizwy można poczuć, jakby czas się zatrzymał. Miasto słynie z dwóch rzeczy starego, pięknie odrestaurowanego fortu, oraz pokaźnego suku podzielonego na kilka sektorów. Fort Nizwa jest największą fortyfikacją na Półwyspie Arabskim i najsłynniejszą w Omanie. Znajduje się w centrum starego miasta nieopodal suku. Spacerując po Nizwa wprost nie sposób go nie zauważyć.  Fort to prawdziwy labirynt korytarzy i ślepych zaułków. W komnatach i pokojach obecnie jest mnóstwo eksponatów począwszy od oryginalnego umeblowania po broń i biżuterię. Naszpikowany jest licznymi pułapkami, do których wrogowie mogli niespodziewanie wpaść, lub z których atakującego przeciwnika można było polać rozgrzaną oliwą. Obecnie fort jest własnością prywatną. Można go zwiedzać od soboty do czwartku w godzinach 8:00-20:00 i piątki w godzinach 8:00-11:00 oraz 13:30-20:00. Bilet wstępu kosztuje 5 OMR.  W Omanie jest kilka pięknych fortów i przynajmniej jeden z nich warto zobaczyć.  A ten w Nizwa jakiś czas temu został odrestaurowany i robi naprawdę niesamowite wrażenie. będąc w Nizwa koniecznie trzeba odwiedzić suk, który jest jednym z najstarszych i największych w Omanie. Nam on się bardzo podobał, a zwłaszcza stragany ozdobione dzbanami i wazami. Warto jednak wiedzieć, że został on odrestaurowany w latach 90  i nieco stracił na swojej autentyczności.

Oman

Z Nizwa pojechaliśmy do Al-Hamra. To jedna z najlepiej zachowanych wiosek w Omanie. Szacuje się, iż niektóre budynki mają tam nawet 1000 lat. To co zachowało się w starej części robi ogromne wrażenie. Można by się zastanawiać, czy można się zachwycać, opuszczonymi budynkami. Otóż TAK, można J My przeszliśmy się starym sukiem, zastanawiając się jak mogło kiedyś wyglądać tam życie, oraz odwiedziliśmy żywe muzeum Bait Al Safah, w którym można poznać dawne tradycje Omanu. Zobaczyliśmy między innymi jak niegdyś wypiekano chleb, prażono kawę, tłoczono olejki, czy sporządzano maści z szafranu. O historii i kulturze podczas wizyty w muzeum opowiadają przesympatyczni przewodnicy. Spacerując po tym starym domu zaaranżowanym na muzeum można poczuć się choć w niewielkim stopniu jak mieszkaniec miasteczka. Fajną atrakcją jest również możliwość przebrania się w tradycyjne stroje. A po wszystkich „atrakcjach” w jednym z klimatycznych pokoi poczęstowano nas kawą z kardamonem, herbatą imbirową, oraz daktylami. Bardzo ciekawe miejsca, naszym zdaniem warte odwiedzenia. Bilet wstępu kosztuje 3 OMR.

Oman

Z Al-Hamra pojechaliśmy do oddalonej o kilka kilometrów kolejnej starej wioski Misfat al Abriyyin, w której wciąż toczy się życie. Misfat al Abriyyin położone jest na zboczu wzgórza, na szczycie którego widnieją pozostałości starego zamku z czasów najazdów perskich. Pomimo, iż wioska wygląda na opuszczoną, to wciąż toczy się w niej życie. Dlatego należy pamiętać, o zakryciu ramion, oraz nóg. Zresztą przypominają o tym tablice informacyjne ustawione przy wejściu. Podobnie jak w Al Hamra zobaczycie tam wąskie uliczki, ciekawe zakamarki, oraz starą omańską architekturę. Nie sposób także nie zwrócić uwagi na liczne falaże, wijące się wśród palm. Z Misfat al Abriyyin wróciliśmy do Nizwy, gdzie spędziliśmy noc i zjedliśmy kolacje.

Nocleg: Nizwa Heritage Inn

Dzień 6 Bahla- Muskat

Szóstego dnia rano odwiedziliśmy Fort Bahla, który jest największym i najstarszym fortem w Omanie. To ogromna, gliniana twierdza, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pierwotny fort został wybudowany prawdopodobnie jeszcze przez Persów. W XVII wieku został zburzony, a odbudowała go dynastia Nabhani w wieku XVIII. Fort Bahla ma niesamowity klimat i można po nim spacerować godzinami. Potężne mury obronne, liczne dziedzińce, zakamarki, balkony, tarasy, korytarze i komnaty wykonane z niewypalanej cegły, stanowią niezwykle ciekawą atrakcje. Całość stanowi niejako labirynt, w którym odkrywa się coraz to nowsze przejścia, zakamarki i pomieszczenia. Fort Bahla nie został odnowiony. Zatem spacerując po nim można się nieco poczuć jakby cofnęło się w czasie. Wstęp kosztuje 0,5 OMR, czyli około 5 zł. Jadąc do Bahli, nie sposób przeoczyć pozostałości po dawnym murze obronnym otaczającym miasto. Jego 12 kilometrów długości świadczy o znaczeniu i wielkości tego miasta w przeszłości. Niestety obecnie większość budynków popadła w ruinę, ale niektóre nadal stoją. 

Oman
Oman

Z Bahla pojechaliśmy do Muskatu, którego zwiedzanie rozpoczęliśmy od Królewskiego Teatru Operowego. Niestety do środka nie udało nam się wejść, bo już zamykali. A szkoda bo wnętrza, z tego co udało nam się zajrzeć są piękne. Wstęp dla zwiedzających kosztuje 3 OMR. Ostatnie punkty na naszej trasie Muzeum Narodowe Sułtanatu Omanu, oraz Pałac Sułtana Al-Alam zobaczyliśmy tylko z zewnątrz. Pałac Sułtana Al-Alam jest jednym z sześciu pałaców urzędującego władcy. Powstał w 1970 roku w stylu dość ekstrawaganckim jak na klasyczną architekturę arabską. Wejście do pałacu zwrócone jest w kierunku morza, zdobione jest czterema filarami w kolorach niebieskim i złotym. Niestety Pałac Al-Alam nie jest otwarty dla zwiedzających, więc pozostaje go tylko podziwiać z zewnątrz. Zwiedzanie Muskatu byłoby niekompletne bez odwiedzenia suku. Zanim pojechaliśmy na lotnisko zjedliśmy jeszcze kolacje w tureckiej restauracji „Turkish House”, którą odwiedziliśmy drugiego dnia. To już koniec naszej przygody w Omanie. Było super. I powiem Wam, że po raz kolejny zakochaliśmy się :) Oman zachwyca pod każdym względem.

Oman
Oman

  • Instagram
  • YouTube
  • Facebook
  • TikTok
  • Czarny Twitter Ikona
bottom of page

Copyright ©2020 by WhereTravelMarta&Lea. Design JB