Patagonia jest jednym z najpiękniejszych zakątków na świecie. Ten trójkątny fragment lądu obejmuje jedną trzecią Argentyny i zachwyca różnorodnością tego, co można w tym regionie zobaczyć. To region, który fascynuje nie tylko swoim surowym, majestatycznym pięknem, ale także różnorodnością krajobrazów. Znajdziesz tam najwyższe andyjskie szczyty, przez rozległe stepy, spektakularne lodowce, kolorowe laguny, nieskazitelnie czyste jeziora, kolonie pingwinów, lasy prastarych drzew, puste przestrzenie patagońskiego stepu i skamieniałości, które przed laty badał Karol Darwin. Nazwa Patagonia oznacza w wolnym tłumaczeniu „Kraina dużych stóp”. Legendy mówią, że sławny odkrywca Ferdynand Magellan i jego załoga po przybyciu w te regiony spotkali plemię olbrzymów o nieproporcjonalnie dużych stopach, które nazwali Patagonami, czyli wielkimi stopami. Legendy mają oczywiście to do siebie, że są luźną interpretacją rzeczywistości, ale niewątpliwie dodają uroku naszemu życiu i wprowadzają do niego aurę tajemniczości.
Podzielona pomiędzy Argentynę (75%) i Chile (25%) południowa Patagonia i Ziemia Ognista nie bez powodu dla wielu stanowią największe podróżnicze marzenie. Znana z surowych warunków, zmiennej pogody i ogromnych przestrzeni, Patagonia jest prawdziwym rajem dla miłośników przygody i natury. My również od dawna marzyliśmy, aby odwiedzić te tereny i niedawno udało nam się je spełnić. Krajobraz Patagonii zachwyca i bez wątpienia oferuje jedne z najpiękniejszych widoków na ziemi. Zatem co warto zobaczyć w Patagonii? Poniżej znajdziecie 7 naszych propozycji.
Patagonia, co warto zobaczyć ?
1. Lodowiec Perito Moreno
Lodowiec Perito Moreno jest najsłynniejszym i najłatwiej dostępnym lodowcem Patagonii. Potężne bloki lodowe jednocześnie zachwycają i napawają grozą. Perito Moreno położony jest w prowincji Santa Cruz na południowym krańcu Parku Narodowego Argentina Los Glacieres. Jest jednym z 48 jęzorów lądolodu Patagońskiego, który jest największym lądolodem na świecie po Antarktydzie i Grenlandi! Lodowiec Perito Moreno jest jednym z niewielu lodowców na świecie, który się nie kurczy, a stale rozrasta. Szacuje się, że ten gigant rośnie nawet o 2 metry w ciągu doby. Jego wymiary robią ogromne wrażenie. Jest szeroki na 5 kilometrów, długi na 30 kilometrów zajmuje obszar 250 kilometrów kwadratowych i ma ponad 60 metrów wysokości ponad poziom wody, a to tylko 1/3 faktycznej wysokości lodowca – reszta jest pod wodą. Lodowiec jest w ciągłym ruchu i może to zaobserwować każdy, kto odwiedzi to miejsce. Ciśnienie oddziałujące na wyższe warstwy lodu sprawia, że wielkie bryły lodu odrywają się i co jakiś czas stopniowo odłamują się i z wielkim hukiem wpadają do znajdującego się poniżej jeziora Argentino, takie zjawisko zwane jest cieleniem lodowca i zdarza się dość często. Dźwięk, który temu towarzyszy jest naprawdę niesamowity. Na brzegach jeziora widać ślady poziomów wody sprzed lat. Nie wolno podchodzić zbyt blisko czoła lodowca ze względu na fale wywoływane przez spadające bryły lodu.
Piękno Perito Moreno trudno wyrazić słowami. Na mieniący się różnymi odcieniami niebieskiego lodowiec z odrywającymi się co jakiś czas od niego olbrzymimi fragmentami lodu można patrzeć godzinami. To właśnie chęć zobaczenia Perito Moreno przeciągła mnie do Patagonii. I uważam, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie w życiu widziałam.
Informacje praktyczne:
Po parku poruszać można się wyłącznie po udostępnionych szlakach, które w całości prowadzą po metalowych pomostach. Łącznie wszystkie pomosty mają 3,5 km długości. Obejście całej trasy zajmuje około 2 godziny. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak często będziecie zatrzymywać się na robienie zdjęć. A nie da się ukryć, że lodowiec jest niezwykle fotogeniczny i piękny. Nigdzie indziej do tej pory na świecie nie spotkaliśmy tak nieskazitelnie błękitnego lodowca. Widoki są naprawdę wspaniałe zwłaszcza w słoneczne dni, kiedy lodowiec mieni się różnymi odcieniami niebieskiego. My zatrzymywaliśmy się praktycznie co kawałek.
Oprócz spaceru wyznaczonymi kładkami i możliwości podziwiania lodowca z odległości kilkuset metrów z platform widokowych, można skorzystać z dodatkowych aktywności. Można wybrać się na trekking po lodowcu z przewodnikiem, lokalne biura podróży oferują trzy rodzaje wycieczek na lodowiec, w zależności od wieku i kondycji fizycznej.
Główną bazą wypadową do zwiedzania Perito Moreno jest miejscowość El Calafate – położona nad jeziorem Argentino, około 1,5 godziny od Parku Narodowego Los Glaciares, w którym znajduje się lodowiec.
Wejście do Parku Narodowego Los Glacieres kosztuje 15 USD (podaję w USD, bo wartość argentyńskiego peso ciągle spada, a tym samym ceny w pesos bardzo szybko się zmieniają). Jeśli chcecie dwa razy odwiedzić park to na każdy dzień trzeba kupić osobny bilet, ale zachowując bilety z dnia poprzedniego kolejny kupicie z 50% zniżką. Więcej o lodowcu Perito Moreno przeczytacie we wpisie LODOWIEC PERITO MORENO - PERŁA ARGENTYŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO LOS GLACIERES.
2. El Chalten i Fitz Roy
Około dwie i pół godziny od El Calafate, w okolicy północnej części parku Los Glaciares znajduje się El Chalten, jest to malutkie miasteczko, ale piękno panoramy otaczających je gór Patagonii, wyróżnia je spośród innych. Droga prowadząca do El Chalten, to jeden wielki photo spot. Można zatrzymywać się dosłownie co kawałek. Przed samym wjazdem do miasteczka jest też parking, gdzie można się zatrzymać i zrobić kolejnych kilka ciekawych zdjęć. W samym miasteczku również można podziwiać góry przez wielu uważane za najpiękniejsze w Patagonii – na czele ze słynnymi Fitz Roy i Cerro Torre. Nawet jeśli nie planujecie chodzić po górach to także warto tam przyjechać.
El Chalten to znakomita baza wypadowa na szlaki trekkingowe. Są tam malownicze trasy różnego stopnia trudności, prowadzące do ukrytych lagun i lodowców. Opcji trekkingów (również z biwakowaniem) jest naprawdę sporo, ja polecam szczególnie dwa. Około 20 kilometrowy trekking do Laguna Torre z widokami na iglicę Torre. To dość prosty szlak, z niewielkimi przewyższeniami, za to piękny widokowo i zróżnicowany krajobrazowo. Sama Laguna Torre oferuje piękne widoki na wody jeziora, lodowiec i (przy dobrej pogodzie) Cerro Torre, a także inne okoliczne góry. Najpopularniejszym szlakiem jest jednak nieco bardziej wymagający trekking do jeziora Lago de Los Tres, u podnóża najwyższej i najbardziej imponującej z okolicznych gór – Fitz Roy.
Ja zdecydowałam się wyruszyć samotnie na szlak prowadzący do Laguny de Los Tres. Szlak jest długi, około 10 km w jedną stronę. Zdecydowaliśmy, że taka wycieczka z 5 latką była by zbyt męcząca. Więc tata spędził miło dzień w miasteczku z córeczką, a ja wyruszyłam z samego rana w góry. Przyznam szczerze, nie wiedziałam do końca co mnie czeka, bo widziałam sprzeczne opinie na temat stopnia jego trudności. Szlak nie jest najłatwiejszy, jest długi, bo ma około 20 kilometrów w obie strony i około 800 metrów przewyższenia. Ostatni kilometr jest dość stromy (400 metrów przewyższenia) i on tak naprawdę potrafi najbardziej zmęczyć. Myślę, że osoby o średniej kondycji, ale z mocnym samozaparciem bez problemu sobie z nim poradzą. Początek szlaku jest dość przyjemny i łagodny. W drodze towarzyszą przepiękne widoki. Krajobraz wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów się zmienia. Szlak to cała paleta krajobrazów: lasy, urocza Laguna Capri, dolina rzeki, a na samym końcu wspinaczka i wisienka na torcie widok na niebieską wodę Lago de Los Tres, lodowce i monumentalną górę Fitz Roy. Mi niestety efekt końcowy nieco popsuły warunki pogodowe - chmury zasłaniające szczyty gór, ale i tak warto było pokonać cały szlak. Od Lago de los Tres możemy też wejść na małe wzniesienie, skąd mamy widok na Laguna Sucia. Trekking do Lago de los Tres jest jednym z najpiękniejszych w Argentynie.
Choć szlak prowadzący do Laguny de los Tres znajduje się podobnie jak Perito Moreno na terenie Parku Narodowego Los Glacieres, to wejście na szlak jest bezpłatne. Trekkingi spokojnie można zorganizować samodzielnie, szlaki są dobrze oznaczone i przewodnik jest niepotrzebny.
Za bazę noclegową w El Chalten wybraliśmy Meraki Lofts, który serdecznie Wam polecamy.
3. Park Narodowy Torres del Paine
Torres del Paine jest jednym z najczęściej odwiedzanych parków narodowych w Chile. Tutejsze widoki śmiało można zaliczyć do najpiękniejszych na świecie. Chilijski park w wielu międzynarodowych rankingach zdobywał najwyższe miejsca: przez National Geographic został uznany za piąte najpiękniejsze miejsce na świecie! Widoki praktycznie w każdym zakątku parku są oszałamiające. W parku obserwować można różnorodne krajobrazy, od turkusowych i lazurowych jezior, i stawów, wodospadów, przez bujne zielone lasy, rwące rzeki i skrzące w słońcu olbrzymie lodowce, po monumentalne góry o najbardziej wymyślnych kształtach, z których najsłynniejsze to Torres Del Paine, czyli wieże, od których wzięła się nazwa parku. Poza górami jest też patagoński rozległy step, na którym można spotkać wędrujące guanako andyjskie.
Górskie trekkingi to w Torres del Paine, to bez wątpienia jeden z największych magnesów przyciągających turystów z całego świata. Dobrze oznaczone szlaki, rozbudowana infrastruktura kempingowo-schroniskowa ułatwiają samodzielną organizacją trekkingu. Najpopularniejsze trekkingi to kilkudniowy około 80-kilometrowy trekking „W” i 135-kilometrowy trekking „O”, podczas których można podziwiać niesamowite widoki na monumentalne szczyty i zachwycający krajobraz z różnych perspektyw. Z jednodniowych trekkingów najciekawszą opcją jest trekking do Mirador Las Torres, turkusowego jeziora pod słynnymi Wieżami. Szlak rozpoczyna się przy Hotel Las Torres, dokąd możesz dojechać samochodem lub autobusem – przy nim kończy się droga i zaczyna trasa trekkingowa – oznaczona, raczej nie da się zgubić. Trasa w obie strony ma 18 km, a jej pokonanie zajmuje około 8 godzin w obie strony. Najtrudniejsze jest ostatnie podejście do podnóża wież Mirador Las Torres, gdzie jest dość stromo i może się osypywać żwir. Pokonanie tego odcinka zajmuje około 45 min, można powiedzieć, że to wspinaczka po kamieniach. Po drodze jest Refugio Chileno, gdzie można kupić gorący posiłek czy wodę na herbatę. Widoki na całej trasie są zachwycające.
Jeśli nie lubisz trekkingu, a chcesz podziwiać spektakularne, ośnieżone górskie szczyty, to objazd samochodem po Parku Narodowym Torres Del Paine szutrową drogą Ruta Y-290, jest równie ciekawą alternatywą. Pamiętać trzeba, żeby zatankować samochód, bo stacje benzynowe są tam rzadkością. My ze względu na ograniczony czas zdecydowaliśmy się właśnie na tę opcję zwiedzania. Jadąc drogą przez Torres del Paine tak naprawdę jedziemy przez jeden wielki punkt widokowy, praktycznie przez cały czas widoki są zachwycające. My zatrzymywaliśmy się co kawałek.
Szczególnie polecam zrobić sobie przystanki przy punktach z widokami na Los Cuernos, przy niebieskich jeziorach Lago del Toro, dalej pojechać nad Lago Grey, gdzie można zrobić mini trekking do Mirador Ferrier z widokiem na lodowiec Grey, pokonanie szlaku zajmuje 2,5 – 3,5 godziny. Dalej przystanek przy Lago Pehoe, przy którym znajduje się schronisko, w którym można coś przekąsić, kupić coś do picia. Woda w jeziorze ma przepiękny odcień błękitno-turkusowy, co szczególnie jest widoczne w słoneczne dni. W jego pobliżu jest też kolejny prosty, krótki szlak - Mirador Condor, z którego roztaczają się przepiękne widoki na Hosteria Pehoe. Warto również zatrzymać się przy uroczym wodospadzie Salto Grande. Wodospad jest łatwo dostępny, z parkingu wystarczy pokonać ścieżką około 400 metrów. Warte uwagi jest także Mirador Lago Nordenskjöld, gdzie wśród zieleni ponad taflami jeziora wznoszą się majestatyczne skalane ściany.
4. Cabo Virgenes
Cabo Virgenes, to przylądek położony u wejścia do Cieśniny Magellana, na terenie prowincji Santa Cruz w Patagonii. Stanowi on najdalej wysunięty na południowy wschód punkt Argentyny. Jego nazwę można przetłumaczyć jako „Przylądek Dziewic”. W Cabo Virgenes żyje ponad 300 tysięcy pingwinów magellańskich! Jest to druga co do wielkości kolonia w Argentynie, którą można spotkać pomiędzy wrześniem, a marcem. W tym okresie pingwiny przybywają na stały ląd, aby wychować swoje potomstwo. Jest to też najbardziej niekorzystnie położona kolonia pingwinów, przez co niewiele osób tam dociera. Ale tak naprawdę to również wielka zaleta tego miejsca. Zobaczyć pingwiny w ich naturalnym środowisku i to na wyciągnięcie ręki, było jednym z najpiękniejszych przeżyć w naszym życiu. Niesamowite, że byliśmy tam tylko my i pingwiny. Momentami zastanawialiśmy się kto kim był bardziej zaciekawiony? My pingwinami? Czy pingwiny nami? Z parkingu prowadzą wytyczone ścieżki, przy których spotkać można wiele pingwinów, można też zejść na plażę.
Warto również zajrzeć do latarni morskiej, która znajduje się zaledwie kilka kilometrów dalej, na wzgórzu obok klifu z pięknym widokiem na Atlantyk. Tuż obok niej znajduje się niewielka kawiarnia, gdzie można się ogrzać, napić czegoś lub przekąsić.
Żeby dojechać do Cabo Virgenes z Rio Gallegos mieliśmy do pokonania jakieś 130 kilometrów. Początkowo droga była asfaltowa. Ale na 120 kilometrów musieliśmy zboczyć z Ruty 40 i wjechać na Rutę 1 (drogą szutrową). Nie była to droga, za którymi przepadamy, bo piaszczysto-kamienista, z dużą ilością wybojów. Z małymi kamieniami, które co chwilę strzelały pod kołami i uderzały w karoserię. Maksymalna prędkość z jaką daliśmy radę poruszać się to 70km/h i to już była bardzo duża prędkość jak na tą drogę, często trzeba było szybko zwalniać na wybojach.
5. Półwysep Valdes
Półwysep Valdes jest jednym z najważniejszych rezerwatów dzikiej przyrody w Argentynie. Okolice półwyspu to tereny lęgowe wielorybów, fok, pingwinów, słoni i lwów morskich. Gnieżdżą się tam również tysiące ptaków, w tym pelikany, kormorany i ostrygojady, Na wielkich równinach półwyspu żyją gwanako, strusie nandu, mary, lisy, pancerniki i inne rzadko spotykane gatunki zwierząt. Wzdłuż 200 kilometrowego pasa wybrzeża mieszka około 40 tysięcy słoni morskich. Poza Antarktydą jest to ich jedyna kolonia, do której można dotrzeć pieszo. W 1999 roku półwysep został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Sam półwysep to dość duży niezagospodarowany teren z najniżej położonym punktem Ameryki Południowej, znajdującym się 40 metrów poniżej poziomu morza, na którym znajduje się punkt informacyjny oraz niewielkie muzeum.
Większość plaż to tereny chronione. Niestety tu w przeciwieństwie do Cape Virgenes, gdzie spacerowaliśmy wśród tysięcy pingwinów, możemy poruszać się jedynie po wyznaczonych ścieżkach. Nie można zejść na plażę. Można jedynie podziwiać widoki i obserwować zwierzęta ze specjalnie przygotowanych platform widokowych na Punta Norte i Caleta Valdes, gdzie są dwa rezerwaty.
Informacje praktyczne:
Półwysep Valdes znajduje się 45 km od Puerto Madryn. Wjazd na Półwysep Valdés jest płatny 12 000 ARS za osobę dorosłą i 6000 ARS za dziecko (ceny mogą ulec zmianie). Odległości są naprawdę duże. Pełna pętla dookoła półwyspu to około 400 kilometrów. Przy czym większość pokonuje się szutrowymi drogami.Najlepiej przyjechać tam na wiosnę, czyli w okresie od września do listopada, kiedy trwa okres godowo-lęgowy i przedstawiciele wszystkich gatunków są w zatoce.
6. Punta Arenas
Punta Arenas jest najdalej położonym na południe miastem, na świecie (na stałym kontynencie). Często mówi się tak także o Ushuaia, ale ono leży już na wyspie, gdy Punta Arenas jest nadal na stałym lądzie. Miasto czerpie dochody głównie z wydobycia ropy naftowej, handlu, ale i w coraz większym stopniu z turystyki. Centrum miasta, to otoczony eleganckimi pałacykami główny plac (Plaza de Armas) z pomnikiem Ferdynanda Magellana. Jednym z ciekawszych miejsc jakie warto odwiedzić w Punta Arenas jest Museo Nao Victoria, w którym można zobaczyć repliki statków, które odegrały znaczącą rolę w odkryciu i kolonizacji regionu. Wstęp do Muzeum Nao Victoria jest płatny 5000 CLP (21 z) za osobę dorosłą i 2000 CLP (8,5 zł) za dziecko. Kolejnym ciekawym miejscem, do którego warto zajrzeć jest najbardziej wysunięty na południe browar na świecie – Nueva Austral. Warto również zajrzeć na Cmenterio Municipal, pełen śnieżnobiałych grobowców i pięknych, równo przystrzyżonych cyprysów. W Punta Arenas koniecznie trzeba też zrobić pamiątkowe zdjęcie przy photo spocie z napisem „Punta Arenas” oraz przy Monumento al Sur.
Jeśli macie nieco więcej czasu polecam wybrać się do Fort Bulnes. To chilijski fort położony nad Cieśniną Magellana, znajdujący się 62 kilometry (godzina jazdy) na południe od Punta Arenas. Został założony w 1843 roku na skalistym wzgórzu w Punta Santa, na cześć prezydenta Manuela Bulnesa Prieto. Niestety, to co obecnie widzimy, nie są to oryginalne zabudowania, a jedynie ciekawie zrekonstruowany stary fort. W latach 1941-1943 rząd nakazał odbudowę fortu jako pomnika historii. Replika obejmuje kościół, kwaterę kapelana, więzienie, prochownię, pocztę i stajnię. W 1968 roku replikę oficjalnie uznano za pomnik narodowy.
Fort jest przepięknie położony u wybrzeży Cieśniny Magellana, choć dość mocno tam wieje. Suche drzewa wyrzucone na brzeg tworzą niesamowity klimat, a Lelcia skacząc po nich, miała super zabawę. Spacerowaliśmy wzdłuż brzegu, ciesząc się pięknym krajobrazem jaki nas otaczał. Sam w sobie fort jest wart odwiedzania, sporo też można w nim dowiedzieć się o historii regionu.
Będąc w Punta Arenas warto również wybrać się do pingwiniarni - Isla Magdalena Pinguinera. Wycieczka trwa około 5 godzin, po dwie godziny na promie w każdą stronę i godzinę na wyspie.
7. Rezerwat Punta Tombo
Punta Tombo położony jest 165 kilomtrów na południe od Puerto Madryn, z czego 108 kilometrów szutrową drogą. Na terenie rezerwatu żyje największa na świecie kolonia pingwinów Magellańskich, które przybywają tam we wrześniu i zostają do marca. Można tam spacerować wśród tysięcy tych zabawnych ptaków, poruszających się starannie wyznaczonymi „szlakami” łączącymi ich gniazda z morzem.
8. Ziemia Ognista i Ushuaia
Naszą listę „Najpiękniejsze miejsca w Patagonii” zamyka Ushuaia – argentyńskie miasteczko, które leży na południowym końcu Ziemi Ognistej i uznawane jest za wyjątkowe ze względu na swoje położenie. Ushuaia jest najbardziej wysuniętym na południe miastem nie tylko w Argentynie i Ameryce Południowej, ale także na całym świecie. Dalej są już tylko masy lodu Antarktydy. Liczące około 65 000 mieszkańców Ushuaia, znajduje się na Argentyńskiej wyspie Isla Grande de Tierra del Fuoco. Jest stolicą regionu zwanego Ziemią Ognistą, malowniczo położoną nad kanałem Beagle. To prawdziwy koniec świata, dalej jest już tylko Antarktyda… Ushuaia jest słynna również z tego, że to właśnie stąd wyrusza na podbój Antarktydy około 80 procent wypraw. Powód jest prosty: od tego najtrudniej dostępnego kontynentu dzieli miasto zaledwie tysiąc kilometrów. Dodatkowym plusem jest duże lotnisko, które umożliwia transport zarówno turystów, jak i bardziej profesjonalnych „wypraw”.
W Ushuaia warto odwiedzić popularne miejskie muzeum, w którego budynku o ciekawym kształcie ośmiornicy na początku XX wieku znajdowało się więzienie. Ze względu na położenie geograficzne w 1896 roku, została tam założona kolonia karna. Więzienie budowano przez 18 lat rękami więźniów.
Jako że był to najdalszy zakątek Argentyny umieszczano tam groźnych skazańców, aby uniemożliwić im ucieczkę. Więzienie jest częścią historii miasta, a więźniów można również uznać za „pierwszych osadników”. Dziś wspomnienia po nim można znaleźć w wielu miejscach w mieście. Obecnie w muzeum, możemy zobaczyć cele, w jakich mieszkali skazańcy, dowiedzieć się więcej o życiu w tym miejscu, o historii regionu, a także o historii wypraw na Antarktydę.
Do historycznych zabytków należy także kolejka wąskotorowa „Tren del Fin del Mundo”. Niegdyś służyła do transportu więźniów oraz do transportu drewna zebranego przez nich w ciągu dnia pracy. Pierwotnie kolejka pokonywała trasę z więzienia w Ushuaia do Monte Susana, gdzie skazańcy z kolonii karnej pozyskiwali różnego rodzaju materiały do budownictwa. W dzisiejszych czasach ożywiono legendę i można się przejechać „Pociągiem Końca Świata”. Obecnie trasa rozpoczyna się na stacji „koniec świata”, około 8 km od Ushuaia. Odcinek jaki pozostał to jedynie 7 km. Przejazd kolejką zajmuje godzinę i jest dość kosztowny, ale i zainteresowanie nią jest dość duże. Nam niestety nie udało się nią przejechać, bo nie było już dostępnych biletów, które trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem, lub przepłacić w jednej z lokalnych agencji turystycznych, gdyż te agencje wykupują bilety w hurtowych ilościach, by sprzedać organizowane przez siebie wycieczki.
Zaledwie kilkanaście kilometrów od Ushuaia położony jest Park Narodowy Ziemi Ognistej (Tierra del Fuego). Zajmuje on powierzchnię 63 000 hektarów i rozciąga się wzdłuż granicy z Chile. Dawniej tereny te zamieszkiwane były przez Indian Yamana, którzy dotarli na te ziemie ponad 7000 lat temu. Swoje życie spędzali na łodziach, polując na ryby, foki, wydry czy kraby. W XIX wieku było ich ponad 2500 osób, ale w 2000 roku już tylko 90, a obecnie grupa ta praktycznie przestała istnieć. Park Narodowy Ziemi Ognistej jest najbardziej wysuniętym na południe parkiem narodowym na świecie, w którym znajdują się strzeliste szczyty górskie, lśniące lodowce, starożytne lasy i bogata gama dzikiej przyrody. Park został założony w 1960 roku, aby chronić wiecznie zielone formacje typu coihue (drzewa z rodziny bukowatych) oraz południowe lasy wilgotne typu lenga (górskie odmiany lasu liściastego). Lasy rosnące tutaj nazywane są andyjsko-patagońskimi.
Przez park możemy przejechać, zatrzymując się w najciekawszych miejscach i organizując pomniejsze trekkingi. My ze względu na ograniczony czas zdecydowaliśmy się tylko na pierwszą opcję. Pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy w PN Ziemi Ognistej była Bahia Lapataia (Zatoka Lapataia gdzie jest piękny widok na Kanał Beagle. To najbardziej na południe wysunięty punkt, najdłuższej autostrady na świecie! Tutaj znajduje się znak oznaczający koniec drogi krajowej nr 3, ostatniego odcinka sieci autostrad panamerykańskich. Jest to najdalej wysunięte na południe (na półkuli zachodniej) miejsce, do którego można dojechać. W pobliżu znaku znajduje się kładka, po której można wybrać się na spacer, podziwiać malownicze widoki. Dotarliśmy także do poczty „na końcu świata”. Oprócz możliwości wysłania kartki pocztowej czy dostania stempla do paszportu można tu nacieszyć oko, pięknymi widokami. Kolejny klasyczny punkt widokowy to Ensenada Zaratiegui. Warto rozważyć także wejście na szczyt Cerro Guanaco.
Będąc w Ushuaia warto również wybrać się na rejs po Kanale Beagle, nad którym położona jest Ushuaia. Widoki ze statku na miasto, otaczające je góry i wybrzeże są spektakularne. Po drodze mija się wysepki zamieszkałe przez lwy morskie i kormorany, wyspę z malowniczo położoną latarnią Les Eclaireus oraz Wyspy Martillo, na której żyją pingwiny magellańskie, białobrewe i cesarskie. Niestety nie ma tam możliwości zejścia na wyspę, a pingwiny można podglądać tylko z perspektywy statku.
Comments